Kuba cudem ubłagał lekarza, żeby dali mu przepustkę na pogrzeb Majki.
Nie było to dla niego łatwe, ale musiał tu być.
Dla Majki, dla syna, dla siebie.
Kompletnie nie wiedział jak ma się zachować, jest na pogrzebie dziewczyny, która nie żyje przez niego.
Czuł, że nie jest tam mile widziany.
Obecni na pogrzebie strażacy spoglądali na niego z wrogością.
Jeden nawet chciał pogonic Kubę, ale powstrzymano go.
Dobrze że Łukasz postanowił, że potowarzyszy Kubie bo sam,najprawdopodobniej po prostu by stamtąd uciekł.
Kiedy trumnę wpuszczano do dołu, zawyły syreny wozów strażackich, powodując, że serce Kuby o mało nie stanęło.
Ze zwykłego ludzkiego żalu. Ten twardy z reguły chłopak, rozkleił sie jak dzieciak.
Zapłakanymi oczami odnalazł w tłumie Kacpra. Stał wtulony w przyjaciółkę Majki i spoglądął na niego z wrogością.
Cóż, nawiązanie z nim kontaktu nie będzie łatwe.
Po pogrzebie podszedł do dziewczyny, która poinformowała go o pogrzebie.
- Dziękuję, że mi Pani dała znać.
- Andżelika jestem - podała mu rekę - żaden problem, widzę, że bardzo się Pan przejął.
- Kuba - odpowiedział ściskając jej dłoń - a co będzie z synem Majki?? - zapytał z niepokojem.
- Pewnie trafi do Domu Dziecka, Majka nie miała żadnej bliższej rodziny. Nie wiadomo, kto jest ojcem Kacpra, szkoda dzieciaka.
Kuba zamknał oczy i wciągnął do płuc wilgotne powietrze. Teraz albo nigdy.
- Wiem, że to zabrzmi nieprawdopodbnie, ale Kacper jest moim synem, tak myślę.
Andżelika spojrzała zaskoczona.
- Wiem jak to brzmi - kontynuował - ale jest duże prawdopodobieństwo, że to mój syn. Wiem że nie powinieniem o to prosić, ale czy mogłabyś mi pomóc. Chciałbym zrobić badania DNA, upewnić się.
- Jak ty to sobie wyobrażasz??? - warknęła - co mam małemu powiedzieć.
- Narazie nic, nie ma sensu robić mu nadziei, ale jesli okaże się, że jest moim synem, zajmę sie nim - zadeklarował z poważną miną.
- Kubus, fajnie, że chcesz się zająć małym, ale jak ty to sobie wyobrażasz??? - zapytał zaniepokojony Piszczek - to całkiem obcy dzieciak, jak masz zamiar to poukładać.
- Nie mam pojęcia - przeczesał ręką włosy - ale jakoś muszę.